Stanęła w drzwiach.
Na oczy zsuwała się Jej czerwona bandanka, zawiązana wokół czoła.
W oczach pojawił się błysk.
Ruszyła przed siebie pełna żądzy.
(Bandanka gwałtownie zsunęła się na oczy)
Gdy przeliczyła u dołu schodów wszystkie zęby…
(„Brakuje dwóch jedynek!” – Pomyślała, – „A…czyli wszystko w porządku”)
…Poszła dalej. Uzbrojona w najnowszej generacji, prototypowy model miotły typu „Farmer” udała się w nieprzebyty jeszcze przez człowieka gąszcz Tujowego, przydomowego ogródka.
Wróg czaił się blisko.
Wyczuwała Go swoimi zmysłami, każdy nerw był wyczulony do granic możliwości. Każdy liść w ogrodzie zdawał się szeleścić, by oszukać Jej zmysły…Jednak Ona nie dała się oszukać.
Przyczaiła się za Chamaecyparis lawsoniana.
Czekała cierpliwie, bez ruchu, obserwując spod przymkniętych powiek otoczenie.
W ręku dzierżyła miotłę typu „Farmer”. Nagle!
Pojawił się on.
Wróg. Był dobrze widoczny, na tle zieleniącej się w szarościach wieczoru krzaków. Ona była zamaskowana. Wystarczył jeden ruch i go pokona. Jeszcze metr… pół metra… dwadzieścia centymetrów.
Jest.
Jednym zręcznym ruchem złapała Go pod łapki i ruszyła wstronę domu.
„Dość tego dobrego Kocie. Idziemy spać!”
_________________ Czy zostaliśmy pokonani przez własne wspomnienia?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach